Z kraju i ze świataPolak zatankuje dwa razy więcej. Co mówi o nas 25 lat cen paliw i płac?

Polak zatankuje dwa razy więcej. Co mówi o nas 25 lat cen paliw i płac?

Ile benzyny można kupić za miesięczną pensję "na rękę"? Na to pytanie najlepiej odpowiada prosty rachunek, który odsłania zaskakującą prawdę o naszych portfelach. Choć na stacjach paliw kierowcy często narzekają na "kosmiczne" ceny, dane z ostatnich 25 lat pokazują, że za przeciętną płacę netto można dziś wlać do baku zdecydowanie więcej niż na początku wieku.

Foto ilustracyjne
Foto ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | AndrzejRostek, Foto: Stock Adobe

Od 404 do 1081 litrów

W roku 2000 przeciętna pensja netto wynosiła 1394 zł. Przy średniej cenie benzyny Pb95 na poziomie 3,45 zł za litr oznaczało to możliwość zakupu 404 litrów paliwa. Dla przeciętnego kierowcy, tankującego 50-litrowy bak, dawało to nieco ponad osiem pełnych tankowań.

Dwadzieścia pięć lat później sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Według zestawienia, w 2025 r. średnia płaca netto sięga 6380 zł, a litr benzyny kosztuje 5,90 zł. Przekłada się to na możliwość zakupu aż 1081 litrów paliwa – ponad 21 pełnych baków. To wzrost o blisko 170 procent w porównaniu z początkiem stulecia.

Inaczej mówiąc: choć nominalnie płacimy za litr Pb95 więcej niż kiedyś, nasze zarobki rosną znacznie szybciej niż ceny paliw.

Wypłaty przyspieszyły, paliwo zwolniło

Klucz do zrozumienia tego zjawiska leży w porównaniu dynamiki zarobków i cen. Od 2000 do 2025 roku średnia płaca netto wzrosła z 1394 zł do 6380 zł – ponad czterokrotnie. W tym samym czasie litr benzyny podrożał z 3,45 zł do 5,90 zł, czyli "tylko" o nieco ponad 70 procent.

Widać to również po kolejnych punktach na osi czasu:

  • 2005 r. – 1744 zł pensji i 3,88 zł za litr dają 449 litrów. To już o około 11 proc. więcej niż pięć lat wcześniej.
  • 2010 r. – 2320 zł i 4,55 zł za litr przekładają się na 510 litrów.
  • 2015 r. – 2792 zł oraz 4,70 zł za Pb95 to 594 litry – trend stopniowego wzrostu się utrzymuje.
  • 2020 r. – tu następuje skok. Przy płacy 3852 zł i cenie 4,30 zł za litr można było kupić aż 896 litrów benzyny. To efekt połączenia relatywnie wysokich wynagrodzeń i niższych cen paliw.

Dopiero po 2020 roku wzrost cen na stacjach wyraźniej przyspiesza, ale nadal nie nadąża za tempem wzrostu wynagrodzeń. Stąd w 2025 r. liczba możliwych do kupienia litrów znów rośnie – choć już spokojniej niż w poprzednim pięcioleciu.

Co to oznacza dla kierowców?

Z perspektywy domowego budżetu oznacza to, że koszt tankowania realnie zajmuje dziś mniejszą część przeciętnej pensji niż dwie dekady temu. Dla wielu rodzin samochód stał się nie tylko wygodą, ale wręcz koniecznością – dojazd do pracy, szkoły, lekarza. Dane pokazują, że utrzymanie tej mobilności jest dziś relatywnie łatwiejsze.

Oczywiście statystyka ma swoje ograniczenia. Średnia płaca to nie to samo, co mediana czy zarobki w mniejszych miejscowościach. Część społeczeństwa nadal zarabia znacznie poniżej średniej, a dla nich każdy skok cen na stacji jest dotkliwy. Jednak w skali całej gospodarki paliwo stało się "tańsze" względem naszych zarobków.

Benzyna a poczucie drożyzny

Dlaczego więc przy dystrybutorze tak często towarzyszy nam przekonanie, że "kiedyś było taniej"? Powodów jest kilka.

Po pierwsze, pamiętamy ceny nominalne, a nie ich relację do zarobków. Litr za "trzy z hakiem" z początku wieku brzmi kusząco, ale zarabialiśmy wtedy kilkakrotnie mniej. Po drugie, tankowanie to wydatek jednorazowy i bolesny – widzimy od razu kilkaset złotych znikających z konta. Po trzecie, równolegle drożeją inne koszty utrzymania: czynsze, żywność, raty kredytów. W takim otoczeniu trudno dostrzec, że akurat paliwo relatywnie staniało w stosunku do pensji.

Więcej litrów, więcej pytań

Jedno jest pewne: dane z ostatnich 25 lat układają się w opowieść o kraju, w którym – mimo kryzysów, wahań kursów walut i zawirowań na rynku ropy – siła nabywcza wynagrodzeń wyraźnie wzrosła. Symbolicznym miernikiem tej zmiany stał się właśnie bak samochodu.

Czy ten trend się utrzyma? To zależy od wielu czynników – od sytuacji na światowych rynkach surowców, przez politykę podatkową, po tempo wzrostu płac i rozwój alternatywnych napędów. Na razie jednak jedno jest bezdyskusyjne: z punktu widzenia przeciętnego kierowcy droga z dystrybutora do portfela stała się w ciągu ćwierćwiecza zaskakująco krótsza.

Wybrane dla Ciebie