Z kraju i ze świataNajwiększa mobilizacja od II wojny światowej. Jak świat stanął na krawędzi przez wojnę w Ukrainie

Największa mobilizacja od II wojny światowej. Jak świat stanął na krawędzi przez wojnę w Ukrainie

Tydzień po rozpoczęciu największej mobilizacji wojskowej w Europie od 1945 roku wojna w Ukrainie wstrząsa bezpieczeństwem całego kontynentu i porządkiem międzynarodowym. Rosyjska inwazja, którą Kreml określa mianem "specjalnej operacji wojskowej", wywołała reakcję łańcuchową – od frontu pod Kijowem, przez gabinety przywódców w Waszyngtonie i Brukseli, po stacje kolejowe pełne uchodźców uciekających przed bombami.

Foto ilustracyjne
Foto ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Foto: Stock Adobe, Tomasz Warszewski

To, co jeszcze niedawno przypominało groźny, lecz wciąż hipotetyczny scenariusz rodem z czasów zimnej wojny, stało się brutalną rzeczywistością.

Od demonstracji siły do pełnoskalowej inwazji

Przez wiele tygodni świat obserwował narastające napięcie. Nieprzewidywalny przywódca Rosji gromadził dziesiątki tysięcy żołnierzy, czołgi i sprzęt wojskowy wokół granic Ukrainy. Szacowano, że liczebność rosyjskich sił osiągnęła około 190 tysięcy. W tym samym czasie Moskwa zapewniała, że jest "otwarta na dyplomację", a przywódcy państw europejskich odbywali kolejne wizyty w stolicy Rosji, próbując powstrzymać konflikt.

Mimo narastających ostrzeżeń ze strony Stanów Zjednoczonych, które coraz bardziej stanowczo przekonywały, że rosyjski atak jest kwestią czasu, Kreml nie zmieniał kursu.

24 lutego Władimir Putin, w orędziu do narodu, ogłosił rozpoczęcie "specjalnej operacji wojskowej" na terytorium Ukrainy. W praktyce była to pełnoskalowa inwazja z użyciem wojsk lądowych, lotnictwa i artylerii na wielu kierunkach – od północy, wschodu i południa.

Wojna na wielu frontach i opór Ukrainy

W ciągu kilku dni po ataku doszło do największej od zakończenia II wojny światowej koncentracji i użycia siły militarnej w Europie. Rosyjskie wojska próbowały szybko zająć kluczowe miasta i paraliżować ukraińską obronę. Szczególnym celem stała się stolica – Kijów.

Na początku tygodnia doniesiono o zbliżaniu się do miasta ogromnego rosyjskiego konwoju wojskowego, ciągnącego się na kilkadziesiąt kilometrów. Równocześnie na wschodzie kraju narastał ostrzał i bombardowania. W Charkowie, drugim co do wielkości mieście Ukrainy, rosyjskie rakiety uderzyły w dzielnice mieszkalne, powodując śmierć co najmniej kilku cywilów i dziesiątki rannych.

Pomimo przewagi Rosji w liczebności i uzbrojeniu, jej wojska natrafiły na zdecydowany opór. Oprócz regularnych sił zbrojnych Ukrainy do walki przystąpili także ochotnicy i cywilne oddziały obrony terytorialnej. Zewnętrzni obserwatorzy oceniali, że wolniejsze od spodziewanych postępy armii rosyjskiej mogły wywołać frustrację w Moskwie, skłaniając do intensyfikacji ostrzału, również z rosnącym ryzykiem ofiar wśród ludności cywilnej.

Koszty humanitarne rosną z dnia na dzień. Liczba osób zmuszonych do ucieczki z kraju przekroczyła pół miliona – to uchodźcy szukający schronienia w sąsiednich państwach, przede wszystkim w Polsce, ale także w innych krajach regionu.

Korzenie kryzysu: NATO, rozpad ZSRR i ambicje Kremla

Aby zrozumieć obecną wojnę, trzeba cofnąć się do początku lat 90. Po upadku Związku Radzieckiego NATO zaczęło rozszerzać się na wschód, stopniowo obejmując państwa, które wcześniej znajdowały się w radzieckiej strefie wpływów. Do Sojuszu dołączyły m.in. Polska, Rumunia, a także republiki bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia, niegdyś część ZSRR.

Z perspektywy Kremla oznaczało to, że infrastruktura wojskowa NATO zbliżyła się setki kilometrów do rosyjskich granic. Dodatkowo w 2008 roku Sojusz zadeklarował, że w przyszłości otwiera drzwi także dla Ukrainy i Gruzji, choć bez konkretnych terminów.

Władimir Putin wielokrotnie określał rozpad Związku Radzieckiego mianem katastrofy geopolitycznej, która – w jego ocenie – pozbawiła Rosję należnej pozycji jednego z głównych mocarstw i wystawiła ją na presję Zachodu. Przez ponad dwie dekady u władzy konsekwentnie modernizował armię i starał się odzyskać wpływy w przestrzeni postsowieckiej.

Rosyjski przywódca postrzega ekspansję NATO jako zagrożenie egzystencjalne, a ewentualne członkostwo Ukrainy w Sojuszu – jako czerwoną linię. W swoich wystąpieniach wielokrotnie odwoływał się do hipotetycznego rozmieszczenia amerykańskich systemów rakietowych i wojsk na terytorium Ukrainy, czemu zaprzeczają zarówno władze w Kijowie, jak i przedstawiciele USA oraz NATO.

Ukraina, Białoruś i "rosyjska strefa wpływów"

Putin wielokrotnie podkreślał, że Ukraina i Białoruś są jego zdaniem "historycznie i kulturowo" częścią rosyjskiej przestrzeni. Nad Białorusią Kreml sprawuje de facto znaczną kontrolę polityczną i wojskową, a idea ściślejszej integracji obu państw powraca od lat.

Przełomowym momentem w relacjach Rosja–Zachód i Rosja–Ukraina był 2014 rok. Masowe protesty na Majdanie doprowadziły do obalenia prorosyjskiego prezydenta w Kijowie. Reakcją Moskwy była szybka aneksja Krymu, a następnie wybuch wojny w Donbasie, gdzie wspierani przez Rosję separatyści przejęli kontrolę nad częścią terytorium. Konflikt ten do dziś pochłonął ponad 13 tysięcy ofiar.

Dzisiejsza inwazja wydaje się kontynuacją tamtej polityki, ale w znacznie szerszej skali. W wieku 69 lat, prawdopodobnie zbliżając się do schyłku swojej kariery politycznej, Putin zdaje się dążyć do trwałego odwrócenia skutków lat 90., przywracając Rosji status dominującej potęgi w regionie – nawet kosztem otwartego konfliktu z Zachodem.

Żądania Rosji wobec NATO i USA

W grudniu Rosja przedstawiła Stanom Zjednoczonym i NATO pakiet żądań, które określiła jako niezbędne dla własnego bezpieczeństwa. Najważniejsze z nich to:

  • formalna gwarancja, że Ukraina nigdy nie zostanie członkiem NATO,
  • wycofanie sił NATO z państw Europy Środkowo-Wschodniej, które dołączyły do Sojuszu po 1997 roku,
  • wdrożenie rozejmu i politycznych ustaleń w Donbasie na warunkach, które Moskwa interpretuje na swoją korzyść.

Zachód z góry odrzucił kluczowe postulaty, uznając je za próbę narzucenia nowej strefy wpływów i rewizję powojennego ładu. Jednocześnie sygnalizował gotowość do rozmów o kontroli zbrojeń, przejrzystości ćwiczeń wojskowych i innych kwestiach technicznych.

Paradoksalnie agresywna postawa Rosji dodatkowo wzmocniła ukraiński nacjonalizm i wolę oporu. W całym kraju powstawały oddziały ochotnicze i milicje obywatelskie, przygotowujące się do długotrwałej walki partyzanckiej w przypadku rosyjskiej okupacji.

Reakcja Stanów Zjednoczonych: broń, wojska, sankcje

Od początku kryzysu administracja prezydenta Joe Bidena jasno deklarowała, że nie zamierza wysyłać amerykańskich żołnierzy do bezpośredniej walki na terytorium Ukrainy – kraj ten nie jest członkiem NATO, a zatem nie obowiązuje w jego przypadku klauzula wspólnej obrony.

Waszyngton postawił na wsparcie pośrednie i presję ekonomiczną. Stany Zjednoczone:

  • dostarczyły Ukrainie broń przeciwpancerną i przeciwlotniczą,
  • wzmocniły kontyngenty wojskowe w państwach NATO graniczących z Rosją,
  • wysłały dodatkowe tysiące żołnierzy do Europy, m.in. do Niemiec i krajów wschodniej flanki,
  • zasygnalizowały gotowość wspierania długotrwałego ukraińskiego oporu.

Najpotężniejszym narzędziem stały się jednak sankcje finansowe i technologiczne. USA, wraz z sojusznikami, zapowiedziały "bezprecedensowe" restrykcje, m.in.:

  • odcięcie największych rosyjskich banków i wybranych oligarchów od globalnego systemu finansowego,
  • ograniczenia w dostępie Rosji do zaawansowanych technologii, kluczowych dla jej przemysłu obronnego, lotniczego i morskiego,
  • sankcje wobec spółki odpowiedzialnej za gazociąg Nord Stream 2, łączący Rosję z Niemcami,
  • zamrażanie majątku rosyjskich elit i ich rodzin.

W dalszej perspektywie sankcje mogą uderzyć także w codzienne życie Rosjan – ograniczyć dostęp do nowoczesnej elektroniki, usług finansowych i technologii, które dotąd były łatwo dostępne.

Europa na zakręcie historii

Dla Europy stawką w tym konflikcie jest coś więcej niż tylko przyszłość jednego państwa. To test wytrzymałości systemu bezpieczeństwa, który – z licznymi turbulencjami – utrzymywał względny pokój na kontynencie po zakończeniu II wojny światowej i rozszerzeniu NATO oraz Unii Europejskiej na wschód.

Państwa członkowskie UE początkowo różniły się skalą determinacji w reagowaniu na kolejne ruchy Moskwy. Część starała się unikać ostrych kroków, obawiając się konsekwencji gospodarczych. Wojna w Ukrainie, bombardowania miast i fala uchodźców doprowadziły jednak do bezprecedensowej konsolidacji stanowisk.

Unia Europejska ogłosiła pakiety sankcji, które unijni przywódcy określają jako najdalej idące w historii Wspólnoty – zarówno pod względem zakresu, jak i skoordynowania z działaniami USA, Wielkiej Brytanii i innych sojuszników.

Jednocześnie Europa zdaje sobie sprawę z własnej podatności na wstrząsy. Unijne gospodarki są ściśle powiązane handlowo z Rosją, a wiele państw jest wciąż zależnych od dostaw rosyjskiego gazu i ropy. To słabość, którą Kreml wykorzystywał już w wcześniejszych sporach energetycznych.

Dodatkowym wyzwaniem jest zmiana pokoleniowa w przywództwie europejskim. Odejście Angeli Merkel – polityczki, która wychowała się w NRD, mówi biegle po rosyjsku i przez lata pełniła rolę kluczowego pośrednika w rozmowach z Putinem – pozostawiło lukę. Jej następca, Olaf Scholz, stanął przed koniecznością zdefiniowania nowej, bardziej stanowczej polityki wobec Moskwy, m.in. poprzez wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2.

Stawka: porządek świata po zimnej wojnie

Inwazja na Ukrainę to nie tylko regionalny konflikt. To frontalne wyzwanie rzucone powojennemu ładowi bezpieczeństwa w Europie i zasadzie, że granice państw nie mogą być zmieniane siłą.

Dla Rosji to próba przywrócenia stref wpływów i wymuszenia nowego podziału Europy. Dla Stanów Zjednoczonych i NATO – test wiarygodności sojuszniczej i zdolności do obrony własnych wartości bez wchodzenia w bezpośrednią wojnę z mocarstwem nuklearnym.

Dla Europy – moment prawdy, czy jest w stanie utrzymać jedność w obliczu długotrwałego kryzysu bezpieczeństwa, kosztownych sankcji i presji energetycznej.

Tymczasem na ukraińskiej ziemi, w zrujnowanych dzielnicach miast i zatłoczonych przejściach granicznych, wojna ma wymiar najbardziej tragiczny: życie zwykłych ludzi nagle rozdartych między pozostaniem w ojczyźnie a ucieczką przed wojną, która znów – jak w najmroczniejszych kartach XX wieku – wróciła do serca Europy.

Wybrane dla Ciebie