Tajemnicze światło nad Świętokrzyskiem. Mieszkańcy myśleli, że coś spadło z nieba
We wtorkowy wieczór, 4 listopada, niebo nad regionem świętokrzyskim rozświetlił jasny błysk, który wzbudził niemałe poruszenie wśród mieszkańców. Świadkowie mówili o "kuli ognia" spadającej z nieba, a do służb zaczęły napływać zgłoszenia o możliwym upadku nieznanego obiektu.
Jako pierwsi alarm podnieśli mieszkańcy Włoszczowic w powiecie pińczowskim. Kobieta, która zauważyła niezwykłe zjawisko, zadzwoniła na policję, przekazując, że widziała płonący obiekt zmierzający ku ziemi. Zgłoszenie potraktowano bardzo poważnie. Policjanci, strażacy i inne służby zostały postawione w stan gotowości, a w akcję poszukiwawczą zaangażowano także śmigłowiec – prawdopodobnie wojskowy – który przez dłuższy czas krążył nad terenami między Morawicą a Pińczowem.
Sprawdzaliśmy teren, na którym według relacji świadka miało dojść do upadku. Nie odnaleźliśmy jednak żadnego obiektu ani śladów, które potwierdzałyby to zdarzenie
Mieszkańcy okolic Morawicy obserwowali z kolei przelatujący helikopter z włączonym reflektorem poszukiwawczym, co tylko wzmogło ich niepokój.
W sieci pojawiły się liczne komentarze i spekulacje – od awarii statku powietrznego po meteoryt.
Ostatecznie zagadkę wyjaśnili pasjonaci astronomii, którzy potwierdzili, że o godz. 16:55:48 doszło do przelotu wyjątkowo jasnego bolidu – czyli meteoru, który rozbłyska na niebie w wyniku spalania się fragmentu skały w atmosferze.
Zjawisko było widoczne głównie nad województwem świętokrzyskim i mazowieckim, a jego przelot zarejestrowały kamery obserwacyjne działające w różnych częściach kraju, m.in. w rejonie Bodzentyna i Warszawy. Według analiz meteoroid wszedł w atmosferę pod stromym kątem 72,3 stopnia, rozpoczynając swój lot na wysokości 86,6 kilometrów, a kończąc na 34,7 kilometrach. Poruszał się z prędkością około 23 kilometrów na sekundę, a następnie całkowicie spłonął – nie doszło więc do spadku żadnych odłamków.
Choć w ostatnich dniach astronomowie obserwują wzmożoną aktywność roju Taurydów, to ten konkretny bolid nie był z nim związany. Naukowcy określili go jako zjawisko sporadyczne, pochodzące z zupełnie innej orbity – oddalonej od Słońca na blisko 4,7 jednostki astronomicznej.
Asp. Maciej Ślusarczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach potwierdził, że działania służb zakończono po kilku godzinach. Nie stwierdzono żadnego zagrożenia ani śladów upadku obiektu.
Choć alarm służb okazał się fałszywy, mieszkańcy regionu byli świadkami wyjątkowego widowiska, które przypomniało, jak wiele niezwykłych zjawisk potrafi zaskoczyć nas na nocnym niebie – nawet bez zapowiedzi.